Moje przeżywanie pandemii

HELENA – PACJENTKA

Mam 75 lat i wiele schorzeń więc bardzo emocjonalnie podchodzę do pandemii. W związku z przebytymi operacjami ortopedycznymi znalazłam się w szpitalu rehabilitacyjnym.

Obostrzenia tylko na papierze.

Pierwsze zaskoczenie to, że przyjmowano nas na leczenie bez wymogu testu na obecność koronawirusa. Jest wymóg noszenia maseczek, którego nie przestrzegają liczni pacjenci. Nie można wychodzić poza obiekt, a odwiedzający zatrzymują się przed bramą. Pacjent ma stanąć w odległości 1.5m. Nikt nie przestrzega zachowania dystansu i nie nosi maseczki. Raz zwróciłam uwagę i spotkałam się z ostrą słowny reakcją. Bardzo przeżywałam tą nonszalancję, tym bardziej ze moja siostra została zarażona w koronawirusem właśnie w szpitalu rehabilitacyjnym i po krótkim czasie zmarła w izolatorium. 

Obawiam się przyszłości.

Z  coraz większym strachem myślę o dalszym rozprzestrzenianiu się wirusa w Polsce bowiem widać jak bardzo służba zdrowia z braku doinwestowania nie radzi sobie z obsługą chorych. Przy tym my obywatele jesteśmy niesubordynowani. Co będzie z dziećmi, które będą miały ogromne braki w nauce i w kontaktach z rówieśnikami? Co będzie z firmami narażonymi na straty?

Przyszłość jawi mi się bardzo pesymistycznie.  Czy obecnie nami rządzący politycy są zdolni do konstruktywnego rządzenia państwem? Ich decyzje są chaotyczne, konfliktogenne i pazerne.  Bardzo sekunduję Strajkowi Kobiet. Brak mi wyobraźni jak to może się zakończyć i kto sprosta zadaniu przy “sprzątaniu tej stajni Augiasza” którą urządzili nam w Polsce obecnie rządzący po społu z koronawirusem.